poniedziałek, 21 lipca 2014

Pierwszy wyjazd jako przyboczna

Czuwaj!
Jestem przyboczną od marca, więc w sumie niezbyt długo. Właśnie wróciłam ze Zlotu Grunwaldzkiego oraz obozu mojej drużyny i zaprzyjaźnionej, czyli tzw. Twierdza Młodych Wilków. Czy dobrze to wspominam? Tak, mimo wielu trudności i konfliktów, tak. Co było trudnością dla mnie? Dość często brak informacji oraz niepewność, czy podejmuję dobre decyzje, w momentach kiedy należało je podjąć w trybie natychmiastowym, a nikogo upoważnionego nie było obok.
Inną trudnością byli harcerze z drużyny która z nami jechała- opiekę nad nimi przejęłam ja z moimi wędrownikami, a- jak wiadomo- dzieci z wyobraźnią nie są proste w obsłudze ;). Ale dzięki temu zauważyłam, że jeśli się pokarze odpowiednią twarz na początku, to ci harcerze mogą widzieć we mnie zarówno świetną koleżankę jak i autorytet.
Ciekawym doświadczeniem też było prowadzenie warsztatów dziennikarskich- początkowo stres, niepewność czy na pewno wyjdą mi tak jak powinny, a po wymienieniu paru zdań z uczestnikami pewność, że będę miała z tego świetną zabawę. Momenty, kiedy słuchałam o ich drużynach lub pomagałam znaleźć tematy do właściwych reportaży oraz chwilę kiedy oddawali mi do sprawdzenia swoje prace- bezcenne. I zrozumienie- warsztaty dziennikarskie mają pomagać nawiązać więzi między ludźmi, nie nauczyć ich pisać.
Co mogę powiedzieć o obozie? Hmmm... na pewno się bałam. Prawda, że tam już jechałam jako uczestnik, trochę jako kadra młodzieżowa, to wiedziałam, że będzie to kolejne wyzwanie. Ostatecznie mało spałam w nocy, dużo czasu spędzałam z moimi wędrownikami, poznałam ich. Na obozie obserwowałam jak moje harcerki kończą zdobywać i oddają karty prób na stopnie oraz karty prób harcerza. Byłąm z nich dumna- widziałam ile pracy włożyły w zdobycie swoich celów.
Podsumowując: mimo wielu wyzwań i początkowych oporów, jeżdżenie z drużyną jako przyboczna jest świetnym doświadczeniem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz